Dzień premiery Cyberpunk 2077 był oczekiwany przez gamerów, inwestorów, media i innych od dobrych kilku lat. Wielu kupiło akcje CDR z myślą o udanej premierze. Czy do tego doszlo? Dlaczego cena akcji spadła o 30% w zaledwie tydzień?
Gracze ustanowili rekord na steam ponad 1 mln pierwszego dnia premiery. Jest to wynik historyczny, który na długo zostanie zapamiętany. Wydawać by się mogło, że taka informacja oraz dane o lepszej sprzedaży preorderów niż oczekiwano (8 mln sztuk, gdzie wielu analityków liczyło na ok. 6 mln), wywindują CDR na nowe maksima. Nie tym razem! Akcje zanurkowały jakby Cyberpunk 2077 okazał się klapą. Tak przynajmniej mogli to dostrzegać mniej doświadczeni inwestorzy. Jak naprawdę było?
- Tylko „dobre” recenzje w poniedziałek przed premierą. Oczekiwania co do Cyberpunk 2077 były gigantyczne, a pierwsze recenzje, jeszcze przed premierą, były tylko dobre. W dodatku było coraz więcej plotek, że wersja na konsole nie działa jak należy.
- Wielka niewiadoma. Zdecydowana większość inwestorów woli się ewakuować tuż przed decydującym momentem. W momencie premiery nigdy nie możemy być pewni, czy będzie ona udana, czy też nie. Emocje nam podpowiadają ewakuację.
- „Kupuj plotki, sprzedawaj fakty”. Tak też było. Moment premiery był oczekiwany przez wielu inwestorów grający pod udaną premierę. W momencie premiery opuścili oni pokład.
- Pękające stop lossy. Tak, gdy spadki nabierały na sile, wielu inwestorów decydowało się ewakuować, co tylko przyspieszało ruch spadkowy. W dodatku, gdy cena akcji tak mocno spada, to dochodzą do nas myśli, że być może o czymś nie wiemy i lepiej się wyjść z inwestycji i chronić zyski. A tutaj było co chronić.
- Wersja konsolowa zdecydowanie poniżej oczekiwań. O ile wersja na PC jest grywalna mimo wielu drobnych błędów, to wersja na konsole już nie do końca. Problem w tym, że stare konsole nie maja wystarczającej mocy, aby sprostać tej grze. Optymalizacja jest po prostu słaba. Owszem na nowych konsolach będzie ok, ale teraz nie to się liczy dla inwestorów. Rynek konsol jest ogromny i w przypadku gier AAA potrafią one stanowić ponad 50% sprzedaży. Z pewnością wpłynie to na gorsze wyniki sprzedażowe na konsolach, przynajmniej w pierwszym miesiącu.
- Ryzyko zwrotów. Gracze mają czas na zwrot gry, gdy nie są zadowoleni. Na steam jest to bodajże 14 dni. Inwestorzy obawiają się zwrotów.
- Większe ryzyko kolejnych projektów. Niezadowoleni gracze mogą już nie kupić przyszłych dodatków do Cyberpunk 2077, czy grać w wersję multiplayer. Tak na prawdę przyszłość CDR opiera się obecnie w dużym stopniu o sukces tej premiery. Jeśli będzie udana, to będą mieli drugie universum (pierwsze Wiedźmin), co może pozwolić im wejść jeszcze poziom wyżej. Przychody z dobrych gier online są nieograniczone.
- Brak popytu na akcje. Tak, nie było komu kupować, bo wszyscy kupili już wcześniej. Nie ma co się oszukiwać, CDR jest wyceniany drogo, nawet po tych spadkach. Kurs akcji wybiega mocno w przyszłość. Czy jest sens kupować akcje spółki, które są drogo wyceniane, tuż po największej premierze w ich historii? Nie ma pod co grać. Nawet jak dane sprzedażowe będą bardzo dobre, to wciąż akcje będą drogie patrząc na parametr cena do zysku. Oczywiście to subiektywna ocena. Ktoś inny może stwierdzić, że akcje są tanie.
Pamiętajcie, że ostatecznie o kursie akcji decydują popyt i podaż. Sami zastanówcie się kto mógłby stać po stronie popytowej, a kto po podażowej w ostatnim tygodniu. Podsumowując, należy stwierdzić, że premiera nie jest tak udana jak się spodziewano, niemniej jednak dane sprzedażowe powinny być bardzo dobre, nawet lepsze od prognoz. Mimo wszystko kurs akcji i tak zanurkował, bo podaż sprzedających była zbyt duża. Inwestorzy woleli opuścić pokład. Ciekawe jest, jak by to się wszystko potoczyło, gdyby nie było tylu błędów oraz wersja na konsole byłaby zoptymalizowana. Jednak tego się nigdy nie dowiemy.
Co dalej? Na normalnym rynku (teraz mamy covid i mechanika rynku kompletnie się zmieniła) powiedziałbym, że tak słaby tydzień najprawdopodobniej zapowiada dalsze spadki. Jednak w tym roku rynek jest tak szybki, że równie dobrze potencjał spadków mógł się już wyczerpać. W końcu sprzedaż zapowiada się lepiej od prognoz i spółka wciąż ma ogromny potencjał na przyszłość. Na pewno nie starałbym się znaleźć dna, tylko próbował się podłączyć po rozpoczęciu wzrostów. Warto poczekać na jakiś pokaz siły. Nie sądzę, żeby było to możliwe, ale poziom 220 wygląda jak wygrana w lotto. Jest to dołek marcowy oraz szczyty z 2018 roku. Gdyby doszedł tam kurs, w co nie wierzę, to powinna to być okazja do kupna. Oczywiście, jeśli niewiele się zmieni od strony fundamentalnej. Także, jeśli łapać dołek to na 220, a jeśli zacznie odbijać wcześniej to próbować się podłączyć – sounds like a plan.